Deszczowa Sri Lanka
Nasza przygoda na Sri Lance nie zaczęła się najlepiej. Po pierwsze nasz lot był opóźniony o 3 godziny i na dodatek z lotu bezpośredniego z jakiegoś powodu zmienił się na lot z przesiadką. To oczywiście skończyło się bardzo późnym przylotem na miejsce. Na lotnisku w Sri Lance kupiliśmy oczywiście jak zwykle kartę sim, ale z jakiegoś powodu nie mogliśmy złapać internetu, a ten był nam potrzebny by zamówić taksówkę (Uber). Wcześniej zorientowaliśmy się w internecie ile koszt takiej przejażdżki może kosztować, na wypadek, gdybyśmy jednak musieli wziąć taksówkę z lotniska.
Skam z taksówką
Rozglądaliśmy się właśnie za jakąś, gdy podszedł do nas koleś oferując Uber. Tanio oczywiście! Wprawdzie nie było to wcale taniej niż to na co byliśmy przygotowani, ale też niewiele więcej więc się zgodziliśmy. Zadowolony koleś powiedział, że idzie po samochód i byśmy czekali na niego w tym miejscu.
Po chwili podjechał samochód, jednak ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że koleś który nas zaczepił wcześniej, wcale nie jest kierowcą lecz również pasażerem. Po drodze przejechaliśmy przez autostradę i gościu powiedział, że będziemy musieli dopłacić bo autostrada jest płatna. To akurat nie było dla nas wielkim zdziwieniem, bo taką samą taktykę mają taksówkarze w Tajlandii, jednak ten tutaj próbował nam wmówić, że cena jest od osoby a nie za samochód. Dość stanowczo nalegał byśmy zapłacili niemal dwa razy tyle na ile uprzednio się zgodziliśmy i w końcu wkurzeni powiedzieliśmy, że zapłacimy wyłącznie tą kwotę na którą zgodziliśmy się na lotnisku, albo ma nas natychmiast wysadzić i poszukamy innego wozu!
Sytuacja była dość dziwna a dyskusja bardzo ostra, jednak ostatecznie koleś się poddał i zgodził się na ustaloną wcześniej kwotę. Prosił natomiast byśmy zapłacili teraz, bo on musi wysiąść. Nie ukrywam, to również wydało nam się dziwne, ale ostatecznie się zgodziliśmy. Gościu dał część pieniędzy kierowcy i wysiadł.
Wszędzie są uczciwi ludzie
W tym momencie nagle kierowca zaczął mówić, bo wcześniej nie odezwał się ani słowem i zakładaliśmy, że po prostu nie zna angielskiego a ten drugi jest swego rodzaju tłumaczem. Okazało się, że kierowca wcale nie znał tego kolesia. Że gość na lotnisku wpakował mu się w samochód i powiedział, że ma dla niego fuchę i by jechać. Wygląda więc na to, że w sumie nie tylko my, ale również kierowca został oszukany. Gościu nie pozwolił mu się odzywać i za każdym razem jak próbował coś powiedzieć tamten go uciszał w ich własnym języku, byśmy się nie zorientowali.
Powiedział nam również, że Sri Lanka nie jest zła i by nie wyrabiać sobie opinii o nich na podstawie tego jednego wydarzenia. Następnie zadzwonił do właściciela naszego Airbnb by się dowiedzieć o dokładny adres i wskazówki jak tam dotrzeć, bo nie mogliśmy trafić. Zawiózł nas pod sam dom, przepraszając za wszystko. To nie była jego wina ale i tak przepraszał. Daliśmy kierowcy spory napiwek za pomoc i wszystkie te problemy, bo uważaliśmy, że mu się zdecydowanie należało.
To było pierwsze i w zasadzie ostatnie złe doświadczenie na Sri Lance. Oczywiście kierowcy tuk tuków, które są tu wyjątkowo popularne kilkakrotnie chcieli nas naciągnąć na wyższą opłatę za przewóz, ale gdy stanowczo mówiliśmy swoją własną cenę i ani grosza więcej (sprawdzoną na Uber) to ostatecznie wszyscy się zgadzali na nasze warunki. Takie postępowanie jest dość normalne podejrzewam wszędzie tak czy inaczej.
Ogromny dom tylko dla nas
Gdy dotarliśmy na miejsce, czekał już na nas przyjaciel właściciela mieszkania, który oprowadził nas i pokazał co gdzie jest oraz dał kilka instrukcji jak co używać. Mieszkanie okazało się bardzo duże. W sumie dużo za duże na nasze potrzeby. Były tam 3 oddzielne sypialnie, dwie łazienki, kuchnia, główny pokój z wyjątkowo wygodnymi fotelami i telewizorem na ścianie, oraz coś w rodzaju mini oczka wodnego w środku domu, z małym wodospadem i rybkami. Wokół oczka były stoły i krzesła barowe i rzecz jasna tam zrobiliśmy sobie nasze “biuro”.
Tylko jedna z sypialni miała zainstalowaną klimatyzację, więc rzecz jasna tam się rozłożyliśmy. We wszystkich pozostałych pomieszczeniach wprawdzie były wiatraki, które mieliśmy włączone niemal non stop jednak dla nas było nadal zbyt gorąco. Zdecydowanie wolimy znacznie chłodniejsze pomieszczenia.
Dość szykno zorientowaliśmy się, że wszystkie garnki w kuchni są całkowicie przerdzewiałe i kompletnie bezużyteczne. Powiadomiliśmy o tym właściciela i już następnego dnia przyszedł inny przyjaciel właściciela z nowiuteńkimi garkami.
Kilka drobnych problemów
Ogólnie mieszkanie było całkiem w porządku, miało swoje minusy wprawdzie, ale jakoś dało się z tym żyć. Na przykład nasze oczko wodne, choć fajna i niecodzienna ozdoba domu nie posiadała dachu, a więc nocą owady miały szeroko otwarte “drzwi” by nas odwiedzać. Częściowo udało nam się ten problem załatwić kadzidłami odstraszającymi owady. Może nie działało aż tak skutecznie jakbyśmy sobie tego życzyli, ale dało się wytrzymać. Lepiej niż nic.
W sypialni natomiast po kilku dniach woda zaczęła spływać po ścianie z bliżej nieokreślonego powodu. Początkowo myśleliśmy, że to przez klimatyzację, bo już kilka razy wcześniej spotkaliśmy się z czymś takim. Jednak wyłączenie klimatyzacji absolutnie nic nie zmieniło, a z każdym dniem mieliśmy wrażenie, że mokra plama na ścianie jest coraz większa. Ostatecznie zdecydowaliśmy napisać o tym do właściciela i następnego dnia przyszła grupa robotników, którzy robili coś na dachu przez pół dnia. To również niewiele zmieniło jednak.
Pora deszczowa
I to jest moment, w którym muszę wspomnieć o innym problemie, który prawdopodobnie był przyczyną wody kapiącej po ścianie: trafiliśmy nieszczęśliwie na okres deszczowy na Sri Lance. Deszcz padał codziennie przez bity miesiąc. Zwykle popołudniami. Przez kilka godzin. A wystarczyło tylko kilka minut, by zrobić z naszego podjazdu mały basen. Raz wyszliśmy na zakupy do okolicznego sklepu spożywczego w wydawało by się słoneczny dzień. Gdy wyszliśmy ze sklepu już lało. Do domu mieliśmy jakieś 3 minuty, deszcz ciepły, przeszliśmy się. Dotarliśmy przemoczeni do suchej nitki. Więcej wycieczek popołudniowych nie ryzykowaliśmy, a że jesteśmy nocnymi markami, to oznacza, że w sumie nie ruszyliśmy się z domu nigdzie, poza okolicznymi sklepikami może.
Limitowany internet
Największym problemem dla nas jednak był limitowany internet. Wprawdzie wiedzieliśmy o tym zanim przyjechaliśmy do Sri Lanki, ale właściciel obiecał nam duży pakiet internetowy, który liczyliśmy, że powinien wystarczyć na miesiąc. Okazało się jednak, by upewnić się, że nam ten pakiet wystarczy właściciel ustawił dzienne limity a to już nie było zabawne i musieliśmy się posiłkować czasem internetem mobilnym. Dla kogoś kto pracuje online brak internetu jest największą możliwą klęską.
Uroczy sąsiedzi
Co nam się najbardziej podobało na Sri Lance? cóż, praktycznie nie wychodziliśmy z domu, ale jedna rzecz była wyjątkową atrakcją dla nas. Z niewielkiego balkonika na tyłach budynku mogliśmy obserwować małpy skaczące po drzewach i wylegujące się na dachach budynków. Nocą natomiast obserwowaliśmy świetliki. Całe ogromne chmury świetlików. Nigdy nie widzieliśmy ich w takich ilościach. Noce były magiczne! Jeśli nie padało oczywiście.
Ludzie mieszkający w naszej okolicy byli bardzo mili i przyjaźnie nastawieni, choć szybko stało się dla nas oczywiste, że nie często widzą tutaj turystów, bo wszyscy się na nas non stop gapili jakbyśmy byli kosmitami.
Ciekawostką jaką zauważyłam był fakt, że w okolicznych sklepach raczej nie widywało się mięsa. Jedyne mięso jakie tu można było zaznać to parówki. Ogromne ilości różnorakich parówek! Zamiast mięsa jednak było do wyboru do koloru suszonych mieszanek sojowych. Pseudo mielone, pseudo gulaszowe itp. Tego było tu od groma.
Szkoda, że nie mieliśmy okazji za bardzo by zwiedzić Sri Lankę, ale to będzie dodatkowy motywator by tu wrócić jeszcze kiedyś. Tylko tym razem może nie w czasie sezonu deszczowego.
Nasze wydatki na Sri Lance
Kategoria | Lokalna waluta | PLN |
---|---|---|
Samolot | 810.90 | |
Mieszkanie | 2329.24 | |
Jedzenie | 69,832 | 1645.92 |
Restauracje | 8,539.99 | 190.15 |
Taksówki | 5,446.88 | 121.29 |
Sim | 44.44 | |
Pamiątki | 1,000 | 22.27 |
Inne | 1,310 | 29.18 |
Suma (31 dni) | 86,129.41 | 5193.42 |