Inteligentny dom z panoramicznym oknem
Wybierając się do Wietnamu z góry wiedzieliśmy, że tym razem chcemy zobaczyć trochę więcej. Słyszeliśmy sporo dobrych rzeczy na temat miasta Da Nang, więc tam postanowiliśmy poszukać naszego kolejnego mieszkania. Znaleźliśmy na Airbnb “Inteligentny dom z panoramicznym oknem”. Nazwa nas na tyle zaintrygowała, że bez większego namysłu postanowiliśmy zarezerwować tam sobie kolejne dwa tygodnie. Nie mogliśmy sobie na razie na więcej pozwolić, bo nasza sytuacja z wizami nadal była dość nie jasna.
Lotnisko w Ho Chi Minh i biznesowa poczekalnia
Lokalny lot z Ho Chi Minh do Da Nang był dla nas dość interesującym przeżyciem. Koronawirus opanował już w tym momencie niemal wszystkie wiadomości. Na lotnisku można było zobaczyć ludzi podejmujących ciekawe, a czasem zabawne wręcz kroki, by ochronić się od zarażenia. Maski nosili już niemal wszyscy. Dodatkowo można było również zobaczyć sporo ludzi w gumowych rękawiczkach, niektórzy nosili zabawne kapelusze z plastikową ochroną na twarz. Znaleźli się też tacy, którzy zakładali foliowe płaszcze przeciwdeszczowe na to wszystko.
Nasz hotel musieliśmy opuścić przed dwunastą, a lot mieliśmy dopiero po południu. Postanowiliśmy w tej sytuacji wykorzystać darmową wejściówkę z Revoluta do biznesowej poczekalni. Mimo że, podróżujemy od ponad roku to był nas pierwszy raz w takiej poczekalni, ale warto było. W cenie poza oczywiście znacznie wygodniejszymi siedzeniami było jedzonko, kawa, herbata, napoje gazowane oraz wybór alkoholi. Dla nas natomiast dość istotne było, że był tam znacznie szybszy internet niż ten standardowy na lotnisku. Zapewniło nam to zajęcie na kolejnych kilka godzin.
Zdecydowaliśmy, że następnym razem, gdy będziemy musieli czekać nieco dłużej na lot to ponownie skorzystamy z tej opcji. Podróż od razu jest przyjemniejsza. Każdy kto musiał kiedykolwiek przesiedzieć kilka godzin na lotnisku wie jak męczące i upierdliwe to jest. Poczekalnie biznesowe są genialnym rozwiązaniem w takich sytuacjach. Gdy w końcu zostaliśmy wpuszczeni do samolotu okazało się, że wymagane są maseczki przez cały lot. My niestety nie posiadaliśmy swoich maseczek. Na szczęście, po krótkiej chwili, stewardessa przyniosła nam po maseczce i tak odbyliśmy nasz pierwszy w życiu lot w maseczkach.
Środki ostrożności na lotnisku
Gdy dolecieliśmy do Da Nang zostaliśmy poproszeni o wypełnienie Deklaracji Zdrowia. W ogóle wszystko było dość dziwne. Wcześniej powiedziano nam w samolocie, by wypełnić nasze dane w aplikacji, która w zasadzie była właśnie tą deklaracją. Jednak na lotnisku każdy musiał ponownie wypisać te same dane na kartkach. Nikt nic nie wiedział. Było jedno wielkie zamieszanie. Masa ludzi stała w ogromnych kolejkach i nie wiadomobyło dokąd one prowadziły. Okienka imigracyjne były puste i dojścia do nich pilnował ochroniarz. Okazało się, że te kolejki prowadziły do stolików, przy których stała służba zdrowia. Tam zbierano wypełnione deklaracje i sprawdzano temperaturę. Jeśli wyszystko było w porządku dawali pieczątkę na kartce. Dopiero wówczas można było przejść do imigracyjnego. Trwało to wszystko bardzo długo. Ludzie zgromadzeni byli w jednym miejscu jak śledzie w słoiku. Niezbyt przyjemne uczucie i raczej niezbyt dobre dla opanowania wirusa.
Inteligentne mieszkanie
Jak już udało się przejść przez imigracyjny, reszta była szybka i bezbolesna. Dotarliśmy do naszego inteligentnego domu dość późno. Od razu zabraliśmy się za bawienie najpierw guzikami na ścianie, by wszystko uruchomić, a następnie pilotami do wszystkiego. Mieliśmy osobny pilot do telewizora rzecz jasna, ale także pilot do świateł, do firan i zasłon na oknach, a także do toalety! Ten inteligentny dom okazał się tak naprawdę małą kawalerką z okrągłym łóżkiem ustawionym tuż przy zaokrąglonym ogromnym oknie panoramicznym.
Inteligentna toaleta na początku oczywiście była ciekawym doświadczeniem. Pilotem otwierało się klapę. Po usiądnięciu, deska nagrzewała się do przyjemnej temperatury ciała. Natomiast po załatwieniu potrzeby pilotem uruchamiało się mycie a następnie suszenie. Na zakończenie oczywiście również pilotem zamykało się klapę. Woda spuszczała się automatycznie sama. Dość ciekawy i całkiem higieniczny wynalazek. Jednak wszystko to zajmowało trochę czasu. Po kilku pierwszych użyciach, powróciliśmy do dość standardowego korzystania z toalety pomijając ceregiele mycia i suszenia.
Okrągłe łóżko początkowo wydawało się dość małe, ale mój mężczyzna stwierdził, że wbrew pozorom jest wystarczająco długie. Spało się na nim dość wygodnie muszę przyznać, ale podejrzewam, że kupno materaca okrągłego musi być dość trudnym zadaniem. Na ulicy, na której znajdowało się nasze mieszkanko, było kilka restauracji i kawiarni. 5 minut piechotą można było dojść do rzeki, a około 15 minut do sławnego tutaj kolorowego mostu. Natomiast 20 minut w przeciwnym kierunku była plaża. Lokalizacja całkiem fajna, a na dodatek okolica bardzo cicha i zielona.
Obostrzenia spowodowane wirusem
Właściciel tego mieszkania tak naprawdę posiada kilka innych mieszkań w tym samym budynku. Można więc sobie wybrać mniejsze lub większe w zależności od potrzeb i budżetu. Poza tym to bardzo sympatyczny i pomocny człowiek mówiący płynnie po angielsku, a to bardzo duży plus.
Mniej więcej po tygodniu od naszego przyjazdu otrzymaliśmy od niego informację, że rząd postanowił iż hotele i prywatni właściciele mieszkań, nie mogą do odwołania przyjmować nowych gości. Ci którzy już tu są muszą przedstawić deklarację zdrowia, kopię paszportu oraz pieczątki z datą przyjazdu. Początkowo nie zastanawialiśmy się za bardzo nad tym. Jednak widać było, że sytuacja z wirusem z dnia na dzień jest coraz gorsza. Z wiadomości wiedzieliśmy, że w Wietnamie jest mimo wszystko stosunkowo niewiele chorych. Poza tym do tej pory nikt nie umarł tutaj z powodu wirusa, więc czuliśmy się dość bezpiecznie.
Kilka dni później właściciel mieszkania poinformował nas, że została wprowadzona kwarantanna. Wszystkie sklepy, restauracje i inne miejsca publiczne, łącznie z atrakcjami turystycznymi i plażą zostały zamknięte. Wychodzenie z domu bez maseczki jest całkowicie zabronione i grozi wysoką karą pieniężną. To był również moment, w którym Wietnam całkowicie zamknął swoje granice. Nie mieliśmy już teraz innego wyjścia jak tylko szybko załatwić przedłużenie wizy. Całe szczęście, że właściciel mieszkania informował nas na bieżąco o wszystkich tych zarządzeniach. Z czasem nauczyliśmy się, że należy sprawdzać lokalne wiadomości, by wiedzieć co się dzieje. W tym konkretnym momencie mimo wszystko byliśmy mu bardzo wdzięczni za pomoc jaką nam zaoferował.