Azja,  Blog,  Kasiorka,  Podróże,  Wietnam

Seria dziwnych przypadków w Wietnamie

Nasz wypad do Wietnamu nie zaczął się najlepiej. Noc przed wyjazdem nie mogliśmy spać z ekscytacji, co oznacza, że na miejsce dotarliśmy totalnie padnięci. Zamówiliśmy Grab z lotniska do Airbnb, jednak okazało się, że ciężko jest znaleźć miejsce, gdyż mieszkanie znajdowało się w nowo wybudowanych blokach, które jeszcze nie zostały odpowiednio oznaczone.

Co było jeszcze bardziej frustrujące to fakt, że w zasadzie nikt w tej okolicy nie mówił po angielsku. Na szczęście trafił nam się wybitnie pomocny pan, którego wprawdzie nie rozumieliśmy, ale zaprowadził nas do biura zarządcy budynku. Ten na szczęście już mówił po angielsku i po krótkich wyjaśnieniach zadzwonił do właściciela Airbnb, a następnie poprosił byśmy poszli z dwoma panami, którzy mieli nas zaprowadzić do mieszkania.

Jak to musimy zapłacić?!

Mieszkanko nie było duże, ale dla nas wystarczające. Wszystko w nim było nowiusieńkie. Biurko jeszcze zafoliowane! Gdy obejrzeliśmy miejsce, pan który nas tam przyprowadził, ponownie zadzwonił do właściciela i przekazał mi telefon. Z jakiegoś powodu właściciel chciał byśmy zapłacili za mieszkanie tam. Wyjaśniłam mu, że przecież zapłaciliśmy na Airbnb i nie rozumiem dlaczego mielibyśmy płacić ponownie. Właściciel stwierdził, że skoro nie płacimy to nie możemy tam zostać.

No, pięknie! Tak więc jesteśmy w zupełnie obcym kraju, nikt wokół nie mówi po angielsku, jesteśmy głodni jak wilki i padamy na pyski ze zmęczenia i na dodatek okazuje się, że nie mamy gdzie mieszkać, pomimo że za to zapłaciliśmy! Cudowny początek!

Pierwsza rzecz jaką oczywiście zrobiłam to skontaktowałam się z Suportem Airbnb. Wyjaśniłam całą sytuację, zaznaczając, że nie dane nam było zostać w mieszkaniu nawet na chwilę, by choć odpocząć i oczywiście, że oczekujemy zwrotu pieniędzy i wyjaśnienia co się wydarzyło.

Zupa Pho

Następnie zabrałam się za szukanie jakiegokolwiek miejsca na weekend by przynajmniej się wyspać i na spokojnie poszukać innego mieszkania na dłużej. Udało się nam znaleźć dość przyjemny pokoik hotelowy z ogromnym balkonem, dość blisko centrum. Po kilkugodzinnym śnie, którego tak potrzebowaliśmy, wybraliśmy się na małe zwiedzanie okolicy przede wszystkim w poszukiwaniu jedzenia. Okazało się, że w okolicy znajduje się sporo restauracji. Zdecydowaliśmy się wejść do jednej z nich i spróbować zupy pho. Ten smak pozostanie z nami na zawsze. To jedna z najlepszych zup jakie jedliśmy. Delikatne, cieniutko pokrojone mięsko i aromat świeżych ziół! Ślinka cieknie na samo wspomnienie!

W poszukiwaniu nowego miejsca

Jak już sobie pojedliśmy, odpoczęliśmy i ochłonęliśmy z pierwszych nerwów, wróciliśmy do poszukiwania nowego miejsca. W sumie ten hotel, nie był taki zły. Masa restauracji i sklepów nieopodal, nawet mały park. Nieco dalej spory market.W zasadzie to była bardzo przyjemna lokalizacja i gdybyśmy nie potrzebowali pracować to można by tam się zatrzymać na dłużej. Jednak tam był tylko jeden mały stolik, na którym od biedy wcisnąłby się jeden laptop, ale to z pewnością nie nadawało się na pracę po 6-8 godzin dziennie.

Znaleźliśmy więc inne miejsce. Te dla odmiany było totalnie w centrum. Nie da się już być bardziej w centrum. Na ulicy, której zdjęcia widzieliśmy niemal we wszystkich blogach i vlogach o Wietnamie! Znalezienie mieszkania jednak okazało się trochę kłopotliwe. GPS pokazywał nam, że stoimy na wprost niego, ale przed nami była restauracja i nie widzieliśmy żadnych drzwi obok by wejść do mieszkania. Nawet zrobiliśmy sobie wycieczkę na około budynku, by sprawdzić czy wejście nie jest na tyłach. Okazało się jednak, że wejście znajduje się wewnątrz restauracji!!! W życiu byśmy na to nie wpadli. Restauracja była otwarta 24/7 a obok kuchni znajdowały się schody do mieszkań powyżej.

Mieszkanie na Bui Vien

Podobało nam się, że mieszkanie jest zamykane na kod, który zresztą wcześniej dostaliśmy od właścicielki, i że nie musimy czekać na nikogo by nam otworzył drzwi (bądź też on/ona czekać na nas). W zasadzie był to nieduży pokój, w którym właścicielom udało się umieścić wszystko co mogłoby nam być potrzebne do pracy i życia tam przez miesiąc. Niestety dość szybko okazało się, że klimatyzacja jest zepsuta, a spanie w upalnym pokoju nie należy do przyjemności, jeśli w ogóle jest możliwe. Właścicielka przyjechała by sprawdzić co jest grane, zabrała ze sobą jakiegoś mężczyznę, który miał naprawić klimę, a w międzyczasie dała nam kod do mieszkania obok, które jak się okazało, również należy do niej.

Następnego dnia problem z klimatyzacją nadal istniał a nam zdążył się spodobać ten pokój obok, więc poprosiliśmy o zmianę rezerwacji. Musieliśmy trochę dopłacić, bo to mieszkanie było większe i przeznaczone teoretycznie na więcej osób, ale nam to nie przeszkadzało. Tu dla odmiany mieliśmy dwa spore łóżka oddzielone drewnianą ścianką, biurko, spory telewizor, na balkonie, znacznie większym niż obok, mini kuchnię i pralkę, no a przede wszystkim działające dwie klimatyzacje!

Tak w ogóle lokalizacja tego mieszkania była z jednej strony genialna, bo w okolicy było mnóstwo restauracji, barów, kilka klubów nocnych, sklepy z pamiątkami, agencje turystyczne, itp. Nieopodal znajdował się również bardzo przyjemny park, gdzie sporo turystów jak również lokalnych mieszkańców wypoczywała, grała w różnego rodzaju gry i spacerowała. Tuż obok był supermarket z niemal wszystkim co tylko sobie zamarzysz plus dodatkowy spory dział z restauracjami wszelkiego rodzaju.

Hałas całą dobę

Tak na dobrą sprawę idealne miejsce, pod warunkiem, że zatrzymujesz się tu na krótko. Największym bowiem problemem tego miejsca był wieczny hałas: w dzień trąbiące motory i samochody, obwoźni sprzedawcy, gwar z restauracji, w nocy głośna muzyka dobiegająca zarówno z okolicznych barów jak również klubów nocnych. Na dłuższą metę było to dość męczące nawet dla nas. Wprawdzie nie przeszkadzało nam to w spaniu, gdyż zwykle i tak chodzimy spać akurat wtedy gdy powoli wszystkie hałasy zaczynały ustępować, jednak ciężko się było skupić na pracy. W międzyczasie ktoś się wprowadził do pokoju obok i słyszeliśmy jak następnego dnia dzwonią do właścicielki, że jednak muszą zrezygnować z dalszego pobytu, gdyż jest tu dla nich za głośno. Nie, nie podsłuchiwaliśmy. Nie było to konieczne. Ściany tu były jak z papieru, wszystko było słychać jakby rozmowa toczyła się u nas.

Pyszne wietnamskie jedzenie

Jak wspomniałam wcześniej, mieszkanie znajdowało się nad restauracją otwartą całą dobę, co było dość wygodne dla nas i większość posiłków właśnie tam spożywaliśmy. Wypróbowaliśmy niemal wszystko z menu i wszystko bez wyjątku nam smakowało. Oczywiście nadal hitem była zupa pho, jednak drugim smakołykiem jaki tu odkryliśmy były bułki Bahn Mi. W zasadzie nic wielkiego można pomyśleć. Zwykła bagietka, jednak zarówno chleb z jakiego była zrobiona, jak też lokalne składniki spowodowały, że było to jedno z naszych ulubionych szybkich dań. W Wietnamie również odkryłam swoją ulubioną kawę. Ja uwielbiam dobrą kawę, a tu jest ona przygotowywana na wiele różnych sposobów i każdy jest po prostu genialny. Używa się tu również innej odmiany kawy. Podobno gorszej… ale dla mnie to najlepsza kawa na świecie, a przynajmniej jak do tej pory.

Czy warto pojechać do Wietnamu?

Spędziliśmy w Ho Chi Minh (Sajgonie) cały miesiąc. Wprawdzie nie zobaczyliśmy pozostałej części kraju, jednak to co zobaczyliśmy bardzo nam się spodobało. W zasadzie wszystko tu wywarło na nas spore wrażenie. To bardzo żywe miasto i wiele się tu dzieje. Ulice są pełne motorów. Więcej tu motorów niż samochodów. I na dodatek jeżdżą nie tylko po ulicach, ale też po chodnikach, więc trzeba mieć oczy naokoło głowy. Wielokrotnie widzieliśmy ludzi śpiących na motorze! To dopiero sztuka! Przy ulicy zatrzymują się obwoźni sprzedawcy, często przy światłach, gdzie ludzie oczekując na zmianę światła robią zakupy przy okazji. Nawet na markecie pomiędzy sprzedawcami i spacerującymi kupującymi przeciskały się motory. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy takiego „sajgonu” 😉

To był nasz pierwszy pobyt w Wietnamie i nie wiedzieliśmy czego się tu spodziewać, ale teraz już wiemy na pewno, że tu wrócimy jeszcze. Być może tym razem bardziej na północ kraju? Chcemy zobaczyć więcej tego niezwykłego państwa, ich życia i obyczajów. Bardzo nam się tu podobało.


A tak przy okazji jeśli jesteście zainteresowani – Sytuacja z Airbnb z początku tej historii została rozwiązana. Trochę to czasu zajęło wprawdzie, jednak została nam zwrócona pełna kwota za tamtą rezerwację. Okazało się, że właściciel po raz pierwszy wystawił mieszkanie na Airbnb i nie do końca wiedział jak to działa. Później nas przepraszał, że tak wyszło i tłumaczył, że pieniądze wprawdzie otrzymał, ale z dużym opóźnieniem. Chciał nam nawet zwrócić je osobiście, ale ustaliliśmy, że skoro już rozpoczęliśmy akcję z suportem Airbnb, to musimy przejść przez ich procedurę. Ogólnie jesteśmy zadowoleni, że nie straciliśmy pieniędzy przez głupie nieporozumienie.

0 0 votes
Ocena Wpisu
Subscribe
Powiadom o
guest

0 Komentarze
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x